"Nasz Świat"

Jerzy Szczygieł

Kiedy sześć lat temu dwutygodnik "Nasz Świat" przekształcił się w miesięcznik, miał zaledwie niewiele ponad dwustu prenumeratorów. Przez ten czas bez specjalnej reklamy nakład podniósł się do czterystu egzemplarzy. Ale najważniejsza zmiana, jaka w nim nastąpiła, to charakter czasopisma. Dwutygodnik dla studentów i młodzieży zmienił się w miesięcznik społeczno - literacki.  

Oprócz "Pochodni" istniały najrozmaitsze dodatki kwartalne, mające uzupełniać niedostatek prasy, wychodzącej w brajlu. Największą białą plamą na mapie polskiego czasopiśmiennictwa dla niewidomych były zagadnienia literackie i kulturalne. W całym świecie ten typ prasy jest przede wszystkim czytany. Redakcje czasopism kulturalno - społecznych i literackich skupiają najtęższe pióra pisarzy, poetów, krytyków i publicystów. Oni to bowiem kształtują atmosferę intelektualną, dają początek nowym prądom ludzkiej myśli, odnotowują ważne fakty z zakresu nauki i osiągnięć duchowych człowieka.  

"Nasz Świat" został powołany do życia, bo ono się tego domagało. Przez ubiegłe lata nabrał swoistego charakteru, a także zdobył sobie dobrą opinię wśród czytelników. Od samego początku redakcja przyjęła założenie, że miesięcznik, poza innymi walorami, musi posiadać walor atrakcyjności. Czasopismo winno się czytać jednym tchem, od deski do deski. Nawet te najmniej ciekawe problemy i fakty muszą być podane w formie żywej i interesującej. "Nasz Świat" ma swój bardzo wyraźny profil. Czołówkę stanowi poezja i to w każdym numerze. Wielu czytelników wybrzydza na wiersze, ale wystarczy przejrzeć utwory poetów, zamieszczone w kilku poprzednich miesiącach "Naszego Świata", by zdanie to nieco zmienić. Wychodząc z założenia, że poezja to przede wszystkim obraz, redakcja istotnie  prezentuje tych poetów, którzy widzą w wierszach świat materialny i to w sposób piękny. Przyjrzyjcie się chociażby takiemu obrazowi, wyjętemu ze styczniowego numeru "Naszego Świata":

"Włochaty trzmiel z bodiaków czerwonych

Miód słodki spija. Jak soczystą pełnią  

Huczy i ściele się dziś ponad ziemię  

Południa świetlistego wiolonczela!

Spocznij, na rydlu się oparłszy wiernym,  

Słuchaj i patrzaj, nie dziw się niczemu..."

Wstęp ten pochodzi ze zbioru wierszy Maksyma Rylskiego. Podobne obrazy, a niejednokrotnie o wiele piękniejsze, można znaleźć w wierszach o wiośnie, drukowanych w kwietniu, czy wreszcie w prześlicznych utworach Marii Jasnorzewskiej - Pawlikowskiej, ogłoszonych w maju. Przekonacie się, że poezja może być nie tylko ciekawa, lecz również dać nam wiele radości i wypoczynku.  

Następną pozycję numeru zajmuje proza, i to ta najciekawsza. W redakcji czyta się kilkadziesiąt czasopism i wybiera się z nich najciekawsze, najatrakcyjniejsze opowiadania, rzadziej fragmenty powieści, i z komentarzem lub bez niego, udostępnia się je naszym czytelnikom. Aż żal nie znać tych opowiadań. Przykładowo wymieńmy parę ostatnich: "Choinka i ślub" Dostojewskiego, "Lale" Hedajata, "Stalowy pierścioneczek" Paustowskiego. Przeczytanie jednego z tych opowiadań daje o wiele więcej satysfakcji, niż wertowanie wielotomowych powieści. Nie chcemy oczywiście dyskryminować długich form, chociaż staramy się, by nasi czytelnicy podchodzili do literatury w sposób świadomy i umieli dokonywać wyboru.  

Między innymi dlatego od z górą dwóch lat współpracuje z nami dr Józef Rurawski - znawca literatury, omawiający w sposób syntetyczny rozwój piśmiennictwa polskiego, oczywiście w powiązaniu z historią i prądami kulturalnymi. Ten, kto wiernie czyta felietony dr. Rurawskiego, bez trudu opanuje, no, a przede wszystkim zrozumie, potężny nurt kultury, płynący przez całą historię Polski. Najwięcej jednak miejsca w miesięczniku zajmują publikacje, wymagające mniejszego skupienia, jak reportaże ze wszystkich stron świata, z najdalszych jego zakątków. Reportaże barwne, żywe, świetnie pokazujące dalekich nam ludzi, ich obyczaje, pracę i życie, i to zarówno dzienne, jak i nocne.  

Redakcja uwzględnia także w bardzo szerokim wachlarzu zainteresowania popularno - naukowe, z medycyny, techniki, psychologii, socjologii, itd. Zajrzyjmy chociażby do ostatniego numeru: "Razem z wiosennym słońcem", "Uwagi o spaniu", "Jaszczurka - prawnuk dinozaura", "Tajemnice korzenia życia", "Dobre recepty naszych prababek". Te zagadnienia interesują wszystkich, poszerzają wiedzę, a niejednokrotnie mogą mieć wartość praktyczną. Gdy na przykład bolą cię nerki lub żołądek, zaparz sobie rozmaryn. Co byście zrobili, gdyby nie "Nasz Świat". A wycieczki w kosmos wraz z kosmonautami, wcale nie gorsze niż podróże do Caracas czy zwiedzenie grobów faraonów.  

Humor, anegdota czy ciekawostka, rozproszone po stronicach miesięcznika dają doskonałą rozrywkę, zaopatrując nas w materiał, dzięki któremu można efektownie zabłysnąć w towarzystwie, w pracy lub na przyjęciu, a nawet będąc sam na sam. Bo czy trudno w życiu zastosować taki humor:

Pan Narcyz jest bardzo chory. Przyszła go odwiedzić znajoma, którą uprzedzono, aby była bardzo ostrożna w rozmowie i nie wspominała nic o ciężkim stanie chorego. Po opowiedzeniu mu kilku zabawnych historyjek zamyśliła się głęboko.  

- O czym tak myślisz? - zapytał chory.  

- Och, nic, zastanawiam się tylko, jak ci zniosą trumnę po tych krętych schodach. -  

To również wyjęte z majowego numeru "Naszego Świata"

Pochodnia maj 1964